„Skuteczna woń, jaka lico twoje od wszelakiego zła oczyści, a przy tym cudowne działanie przyniesie: weź garść kwiatu lipy, rozmarynu i szałwii, co dobrze oczyszcza, też nieco kopru, co lico wygładza. A wszystko to zbierz przed poranną rosą, aby sił swoich nie utraciło” – Święta Hildegarda
Medieval SPA
W średniowieczu kobiety nawet nie śniły o czymś takim jak kremy do cery naczynkowej. Jednak to właśnie w tym okresie powstał zawód cyrulika. Osoba taka przygotowywała kąpiele, nakładała mazie takie jak dzisiejsza maseczka do twarzy, masowała olejkami, obcinała włosy, usuwała odciski, a także oferowała usługi dentystyczne. Wyobrażasz to sobie? Fryzjer, który układa Ci koafiurę, a jednocześnie wyrywa spróchniałego trzonowca?
Aromaty z Wschodu
Brak zapotrzebowania na kąpiele zmusił ludzi do używania pachnideł, by maskować przykry zapach. Pachnidła przywożono ze Wschodu oraz krajów Morza Śródziemnego. Znano aromaty roślinne i zwierzęce, jak piżmo, ambra i cybet. Podobny motyw znalazł się w doskonałej powieści „Perfumy w rytmie Jitterbuga” autorstwa Toma Robbins`a. W fabule książki osadzonej w czasach średniowiecznych, diabeł ukrywa się wśród ludzi. Musi w celach kamuflażu stosować niewiarygodnie mocne pachnidło z buraków, gdyż na kilometr zdradza go odór zgnilizny i siarki.
Początki medycyny estetycznej
Zdarzali się jednak tacy, którzy już wtedy dbali o higienę. W X wieku lekarz Albuscasis napisał 30 traktatów o zdrowiu i urodzie – w tym dziewiętnasty o sztuce upiększania ciała. Także pewien Hiszpan Maimonides stworzył dzieło o ochronie młodości dla sułtana Al Afdlowa, choć nieznane były jeszcze wówczas kremy przeciwzmarszczkowe.
Ciekawe, że w starożytności przykładano o wiele większą wagę do pielęgnacji i higieny niż w średniowieczu. Mimo to, zachowały się zapisy świadczące o sporządzaniu kosmetyków przez mnichów i zakonnice. Dały one podstawę i początek wielu dzisiejszym lekarstwom, łączyły bowiem przyjemne z pożytecznym.
© 2012 – 2014, webbersaar. Wszystkie prawa zastrzeżone.